LISOWCZYCY



Szedł w ziemie Moskwy

Lisowczyków pułk

Łuki i szable

Konie czystej krwi

A mroźny wicher

Jęczał niczym wróg

Боже царя храни!


(Za JK - ACMS)


Lisowczycy, zwani także Lisami. Już nie średniowieczni rycerze a nowożytni wojownicy, żołnierze-najemnicy. Parali się żołnierką, a żołd zdobywali na wrogu. Formacja, i jednocześnie rodzaj broni, powstała na początku XVII w., kiedy to nawa państwowa myślała jeszcze o przyszłości Rzeczpospolitej, ta za się miała siłę i sposób, aby prowadzić działania prewencyjne, i potrafiła ocenić, z której strony nadciąga największe zagrożenie.


Założycielem i pierwszym dowódcą Lisowczyków - lekkiej jazdy opartej na zaciągu towarzyskim, był rotmistrz Aleksander Józef Lisowski z Lisewa h. Jeż. Jego żołnierze - kozacy (strzelcy konni, patrolujący pogranicze Rzplitej), byli protoplastami nowoczesnych polskich sił szybkiego reagowania – komandosów - Cichociemnych AK i JW2305 (GROM). W czasie walk o Niepodległą Polskę, ich imię przyjął najmłodszy oficer sztabowy Komendanta Józefa Piłsudskiego – podpułkownik Leopold Lis-Kula, założyciel gimnazjalnej drużyny Lisów, zamiast popularnych wówczas skautów (Scouts - zwiadowcy burscy) generała Roberta Baden-Powella.


Sformowani w styczniu 1615 roku, kiedy to Lisowski (towarzysz husarski - uczestnik bitwy pod Kircholmem, 1605 - i jeden z pierwszych przywódców konfederacji wojskowej), podpisał uniwersał/przywilej, który zezwalał wyprowadzić niespokojne duchy z granic Rzeczpospolitej na terytorium dominium moskiewskiego.

Nie lubili swego miana, zwłaszcza, że po śmierci Lisowskiego (11/10/1616) komendę obejmowali rotmistrze: Kleczkowski, Rogawski, Rusinowski, Stroynowski… Woleli, nadane im podczas wojny trzydziestoletniej (1620?), rozpowszechnione przez ich kapelana, Wojciecha Dębołęckiego/Dembołęckiego - franciszkanina, sarmackiego pisarza, autora wywodów biblijno-historiograficznych - miano Elearów, które było polską redakcją węgierskiego terminu wojskowego: elő járó – przednia straż - awangarda armii.


W czas pokoju - niespokojne duchy, bez waserunku. Bywało jednak, że stawali, jak Obywatelom przystało - pod Chocimiem (2/9 - 9/10/1621), kiedy w warownym obozie przyszło dać odpór potędze tureckiej Osmana II, a następnie bronić samej, naddniestrzańskiej twierdzy. W czasie wojny trzydziestoletniej (1618-1648), która w znacznym stopniu uformowała dzisiejszą Europę, zostali wysłani przez króla Rzeczpospolitej Zygmunta III Vasa w sukurs Habsburgom; doszli nad Ren, gdzie mógł ich zobaczyć i namalować Rembrandt Harmenszoon van Rijn. Rozwiązani w 1634 roku przez króla Rzeczpospolitej Władysława IV Vasa - (...) dla niepokojów, jakie czynili wojny nie mając. Przeszli do legendy.


Andrzej Schymalla

(Fot. - ACMS, portret konny autora h. Farkas Mező w postaci porucznika roty Lisowczyków, olej na płótnie / wg Baltazara Gebhardt'a, gwasz - rolka sztokholmska, 1605).

Komentarze

  1. aDrogi Panie Andrzeju, tekst wspanialy, jak wszystko co prezentujecie na sarmatia.sir!!!!! Lacze najkeposze uczucia i mysli dla Was Objga. szczerze oddany Jerzy Antczak

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, Mistrzu. Panu i Pańskiej refleksji, zawartej w filmie nad filmami, zawdzięczam moje historyczne pasje. Nikt jednak dotychczas nie umie opowiedzieć/zilustrować historii, tak, jak Pan.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz