SZABLA

(Fot. ACMS)


O szabli często pisząc
Tak się nią zacięli
I duby same pletli
Iże już w pościeli…
A jeszcze jej z pościeli
Dotąd nie wywlekli!

(ACMS)

Esej, napisany w 1986 roku, uzupełniony materiałami z poźniejszych odkryć i publikacji, dedykuję Pamięci Profesora Andrzeja Nadolskiego (1921-1993), archeologa, wybitnego znawcy białej broni i wojskowości, który w strukturze Katedry Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego utworzył zespół interdyscyplinarny - pierwszą w Polsce szkołę bronioznawczą. Wiedza i teorie Profesora wytrzymały próbę czasu. Po dziś dzień są trafne i aktualne.

Przedmioty nie ewoluują. Ewoluuje przyroda. Przedmioty są martwe. Rozwija się człowiek, który ich potrzebuje i myślą swoją sięga daleko w przyszłość. O przyszłym materialnych rzeczy losie decyduje tylko człowiek, który nie zawaha się ich użyć, jeżeli okażą się przydatne - do życia, walki o życie lub w ducha potrzebie. Najlepiej wiedzą o tym archeolodzy, którzy przeszli kurs historii swojej dziedziny, poznając jej osiągnięcia w postaci typologii różnych przedmiotów - zabytków, pozyskanych  metodą archeologiczną.

Wbrew temu, co piszą niektórzy szabel-mistrze, szabla nigdzie się nie narodziła, i znikąd donikąd nie przyszła - bez człowieka, który ją sobie upodobał, kiedy stała się przydatną. Pierwotna szabla nie mogła być stworzona ręką dzikiego nomada. W kręgu azjatyckich, prymitywnych kultur koczowników Wielkiego Stepu, parających się myślistwem, pasterstwem i zbieractwem, powstał łuk refleksyjny - z braku innych drzew, poza brzozą (chwastem) - klejony z kości zwierzęcych lepiszczem (klejem kazeinowym) z tych samych kości. Za to wynalazek, jakim okazała się żelazna/stalowa szabla, wymagał zaawansowanej metalurgii. Co prawda, badania archeologiczne dowodzą, że żelazo można pozyskać z rud przypowierzchniowych - darniowych, jeziornych lub bagiennych/błotnych, ale wartościowy materiał, to zaledwie 30 lub mniej procent surowca. Jak, w takim razie, zdołano w jednym pokoleniu (ca 30-35 lat) wyposażyć dziesiątki tysięcy wojowników w produkty praktykowanego w jurtach rzemiosła? - Dla pobudzenia wyobraźni dodam, że do uzbrojenia 20. tysięcy jeźdźców - zaledwie dwóch średniowiecznych mongolskich tumenów (tümet), potrzeba było minimum 20 ton żelaza, nie licząc wędzideł, strzemion etc. (por. A. Bartha, IX-X. századi magyar társadalom, Budapest 1968).

Azjatyccy nomadowie stepowi wyłonili się z lasostepu południowej Syberii i prowadzili wojny z Cesarstwem Chin, które w obawie przed nimi zbudowało Wielki Mur. Przebyli rozległe pustynie i półpustynie, zanim dotarli do największych połaci żyznego Stepu Pontyjsko-Kaspijskiego, na północ od mórz Kaspijskiego i Czarnego, od południowego Uralu aż po ujście Dunaju. Stosunkowo mała przestrzeń stepowa w strefie znośnego klimatu kontynentalnego, z mniejszą niż gdzie indziej amplitudą temperatur, była przyczyną walk i wojen toczonych o pastwiska wówczas, kiedy susza niszczyła trawy, a pokonane ordy - z braku innych perspektyw - wędrowały na zachód, w stronę Europy, poszukując nowych koczowisk i łupów w granicach Bizancjum.

Prymitywne etnosy azjatyckich przestrzeni, podobnie do barbarzyńskich plemion germańskich europejskiej Północy, które wojowały aż w końcu opanowały prowincje i samo centrum Imperium Romanum, spotykały się w boju z siłami zbrojnymi wielkich cywilizacji Wschodu - Chin, subkontynentu indyjskiego i Persji. W tych trzech kręgach kulturowych, metalurgia i produkcja broni stały na najwyższym poziomie dzięki jakości surowca, kunsztowi rzemieślników i organizacji produkcji na dużą skalę, zgodną z zapotrzebowaniem armii. Istniało tam prawdziwe zaplecze zbrojeniowe, oparte na wydobywanym z ziemi hematycie. W Indiach i w Persji (przy czym Persowie czerpali wiedzę z wzorców hinduskich) wytwarzano stal węglową - wootz, damast, bułat. Produkowano z niej uzbrojenie zaczepne (miecze, pałasze, szable; groty włóczni, dzirytów, strzał) i ochronne (hełmy, misiurki, karwasze; kolczugi i mocowane do nich płyty, tzw. lustra). A później także damasceńskie lufy broni palnej. W omawianych i późniejszych czasach, koczownicy korzystali z doświadczenia i pracy brańców wojennych - rzemieślników i artystów z Chorezmu, kręgu chazarskiego i in., ale trudno przypuszczać, aby byli oni w stanie zaopatrzyć w broń wielotysięczne zagony konnych wojowników hutnictwem kuźniczym, praktykowanym w rozbitych na stepie jurtach. I wreszcie, w kulturze - systemie bez pieniędzy, nie ma produkcji ani zbytu.

Źródła archeologiczne są nieme, pozbawione - inaczej niż pisane czy ikonograficzne - subiektywnej stronniczości lub wybujałej wyobraźni potomnych. Nie można wykluczyć, że pierwsze pałasze/szable - długie, proste lub lekko zakrzywione, jednosieczne klingi, które dzięki efektywnej technice przeciąganego cięcia (krojenia/płatania) były skuteczne w walce konnej z przeciwnikiem wyposażonym w miękki substytut zbroi (kożuch, usztywnioną skórę zwierzęcą, kaftan watowany bawełną), przywieźli do Europy Hunowie lub raczej uciekające przed nimi na Zachód, plemiona sarmackie. Na to jednak brak bezpośrednich dowodów w postaci reliktów zachowanych w materiałach archeologicznych. W nielicznych zespołach grobowych - jednoznacznie przypisanych Hunom albo huńskim namiestnikom, pochodzącym z innych plemion (AD 370-450), znaleziono wielkie łuki refleksyjne (l=ok. 1500 mm) i długie miecze - spatha (gr.). Dzięki Ammianusowi Marcellinusowi z Antiochii (AD 330-392) i jego Res gestae, możemy się domyślać, że używali strzemion z materiałów organicznych (skóra, powróz), i dlatego nosili buty o zaokrąglonej podeszwie. Wszystkie, bez wyjątku, ugrupowania koczowników docierały do ujścia Dunaju i dzisiejszej węgierskiej Puszty (Pusta) - ostatniego skrawka euroazjatyckiego stepu, który był ich naturalnym żywiołem. Tam zakładały ring - główny obóz (por. - późniejszy, tatarski kosz), i z niego prowadziły dalsze podboje lub - częściej - łupieżcze wyprawy, bowiem te stanowiły źródło utrzymania wszystkich plemion stepowych, a szczególnie sposób pozyskiwania luksusowych przedmiotów, których nie umiały wytworzyć i nie mogły kupić.

Po klęsce na Polach Katalaunijskich (AD 451) i odwrocie Hunów w stronę pierwotnych siedzib, w połowie VI wieku do Puszty przybyli Awarowie (chin.- Żou-żan), którzy zażywali nieznanych w Europie siodeł - terlic z wysokimi, okutymi łękami; żelaznych strzemion i munsztuków; łuków refleksyjnych, czekanów i - od drugiej połowy VII wieku - długich pałaszy lub lekko zakrzywionych szabel z małym, złożonym z dwóch części, jelcem o krótkich ramionach. Uzbrojenie ochronne stanowiły pancerze lamelkowe, podobne do sasanidzkich (AD 224-651), liczące nawet do trzech tysięcy płytek i ważące około 10. kg. Militarne przewagi ciężkozbrojnych wojowników awarskich polegały na walce z dystansu - użyciu łuków refleksyjnych w pełnym końskim biegu, i wykorzystaniu bojowych walorów pałaszy/szabel w starciu wręcz, co było możliwe dzięki zastosowaniu nowoczesnego oporządzenia jeździeckiego.

Zespoły grobowe nie są jednorodne. Zawierają elementy typowe dla Longobardów (germańskie), Gepidów (germańsko-słowiańskie) i Franków (germańskie). Odkryto w nich długie, proste, jednosieczne klingi, w terminologii bronioznawczej określane mianem "prostych szabel", czyli pałaszy. Kaganat awarski, lokowany w dorzeczu Cisy, prowadził wojny lub zawierał sojusze - z plemionami germańskimi (Longobardami, Gepidami), słowiańskimi (Antami) i turkmeńskimi (Bułgarami) - wymierzone w Bizancjum. Ostatecznie został zniszczony przez króla Franków Karola Wielkiego (AD 742-814/791-805).

Szable - bliskie XVI-XIX wiecznym konstrukcjom, z otwartą, nachyloną w stronę ostrza rękojeścią, stanowiącą dobre oparcie ręki i przeciwwagę klingi - podobne do tatarskich smyczków/czeczug czy czerkieskich szaszek - wraz z pełnym zestawem oporządzenia konnych wojowników, przywieźli dopiero ugrofińscy Madziarowie pod koniec IX wieku, przy czym poza Kotliną Karpacką nie znaleziono dotychczas żadnych zabytków właściwej im kultury materialnej. Nie wiemy zatem, skąd i dlaczego przybyli do Europy.

I tu dopiero zaczyna się fascynująca, wymagająca specyficznego sposobu myślenia, historia refleksyjna. Ugrofinowie - totemiczne, endogamiczne ugrupowanie etniczne, prowadzące przez wieki łowiecko-zbieracki tryb życia w geograficznym kręgu południowo-zachodniej Syberii, mogli wejść w bezpośredni kontakt z wędrującymi na zachód ludami tureckimi, przejmując ich koczowniczą kulturę. Wiemy, że Madziarowie, w trakcie własnej - przyszłej historii, byli jedynymi koczownikami pochodzenia stepowego, którzy przywędrowali i utrzymali się w Europie. Stworzyli własne, samodzielne i trwałe królestwo o zwartej strukturze etnicznej, łącząc w nim elementy Wschodu z przejętymi od pobitych przez siebie Słowian oraz sąsiedniej monarchii germańskiej/niemieckiej. Wiemy też, że nastąpiła wówczas rychła asymilacja najeźdźców - Madziarów, z podbitym konglomeratem autochtonicznym (etnosami pierwotnymi) i allochtonicznym (germańskim i słowiańskim).
W X wieku Madziarowie podejmowali liczne, dalekosiężne wyprawy rabunkowe (rajzy) na terytoria Bizancjum, Italii, Europy północnej i zachodniej, aż po Półwysep Iberyjski - dzisiejszy Kraj Basków, o czym - poza zabytkami archeologicznymi - mają świadczyć konotacje lingwistyczne. Prowadzili, ni mniej ni więcej, politykę zagraniczną - starannie przygotowane wyprawy, poprzedzone rozpoznaniem geograficznym i politycznym. Znali układ sił politycznych w najeżdżanych państwach wczesnośredniowiecznej Europy i prowadzili działania dezintegracyjne. Madziarskie rajzy były organizowane w obrębie jednego roku, z zastosowaniem taktyki koczowników - zaskoczeniem przeciwnika niezwykłą szybkością manewru podzielonych na zagony wojsk oraz bronią dalekiego zasięgu - nieznanym na Zachodzie, zmasowanym ostrzałem z łuków refleksyjnych.
Można powiedzieć, że był to czas, w którym Madziarowie mieli ekstensywny wpływ na politykę Europy, i dopiero po klęsce zadanej im przez cesarza Ottona I nad rzeką Lech, w okolicy Augsburga (AD 955), osiedli tam, gdzie mieszkają do dziś. Książęta madziarskiej dynastii Árpád - Géza (AD 949/970-997) i jego syn Vajk (AD 975/997-1038), pierwszy król Węgier Stefan I Święty (I. Szent István), koronowany w 1000/1001 roku - przyjęli wiarę chrześcijańską w obrządku zachodnim (AD 974) i założyli własne państwo. W XI wieku wojowali ze stepowymi - tureckimi Pieczyngami, a w XII - z Połowcami. Wraz z Polakami przeżyli najazd Błękitnej Ordy Batu-chana (1241). Z materiałów archeologicznych wynika, że w XI-XIII wieku posługiwali się w boju szablą, która nie ustępowała miejsca wczesnośredniowiecznym mieczom.

Typologia szabel, które w omawianym czasie notujemy na kontynencie europejskim, dowodzi, że wczesne szable madziarskie z IX wieku, mongolskie z XIII wieku i tureckie z końca XV wieku - mają niemal identyczną formę kling oraz identyczne w kształcie i wymiarach, romboidalne jelce (vide: szable sułtanów Mehmeda II Zdobywcy i Bajazyda II - Topkapı Sarayı Museum, Stambuł). Wzorcowym przykładem jest, bodaj najbardziej znana, szabla z wiedeńskiej kolekcji Kunsthistorisches Museum - w różnych publikacjach zwana mieczem (sic!) Attyli lub szablą Karola Wielkiego - związana z Domem Árpádów i datowana na XII wiek. Nie wiadomo jednak czy był to wzorzec z jednego kręgu kulturowego, czy mamy do czynienia z błędnym datowaniem?

W pierwszej połowie XIII wieku, Polacy i Węgrzy doświadczyli niszczycielskiej siły i druzgocących klęsk w starciach z mongolskimi zagonami Batu-chana (1205-1255). Współcześni im kronikarze wspominali o niespotykanej nigdy liczbie najeźdźców, zbrojnych w szybkostrzelną broń miotającą; o tysiącach strzał wypuszczanych w galopie z łuków (refleksyjnych - przyp. ACMS) o niezwykłym, dalekim - skutecznym zasięgu; w miotaną broń drzewcową (dziryty); drzewcową (spisy), obuchową (masłaki) i arkany; o mało urodziwych, ale odpornych na wszelkie trudy koniach ras azjatyckich; o wojownikach bez lęku, stosujących okrutny terror; o ówczesnej broni chemicznej - dymach i fetorach, które najwyraźniej zaskoczyły, stające w zachodnioeuropejskim szyku, polskie i węgierskie rycerstwo… Ale nigdzie nie znajdziemy wzmianki o białej broni, która tak bardzo ożywia naszą wyobraźnię.
A zatem, to nie szabla i sztuka fechtunku decydowały o sile i zwycięstwach wysłanników piekieł - Tartarów, jak ich zapisano w zachodnioeuropejskiej historiografii, a w ikonografii przedstawiano w hełmach w kształcie czapek frygijskich (gr.- pilos; łac. pileus) - odwiecznym, antycznym atrybucie ludzi Wschodu, większości barbarzyńców, między innymi - Scytów. Dziś wiemy, że zwyciężali za sprawą wyżej wspomnianej liczebności, organizacji i mobilności - zaskakujących manewrów lekkiej jazdy, która niechętnie dawała pole, a unikając bezpośredniego starcia z ciężkozbrojnym rycerstwem, prowadziła walkę z dystansu; pogardy dla własnego i cudzego życia, terroru, działań dywersyjnych, a także… pierwszego w militarnych dziejach świata, realnego wywiadu wojskowego.

Jakim sposobem szabla znalazła się w ręku ostatnich nomadów, którzy nagle pojawili się w Europie wieków średnich, i równie nagle ją opuścili? Jednym z wariantów wydaje się niemal równoległa, i dla Europejczyków nie bardzo zrozumiała, interwencja Ilchana Hulagu (1217/1256-1265) w dogorywającą ideę krucjat (1256-1260). Można rzec, że wysłannicy piekieł znów się pojawili, tym razem na Bliskim Wschodzie, po stronie Franków - krzyżowców (sic!), aby - po zdobyciu Bagdadu i zniszczeniu Kalifatu Abbasydów (1258), splądrowaniu Aleppo i Damaszku (styczeń-marzec 1260) - zawrócić w step, do swojej polityki - po śmierci wielkiego chana Mongke (1259) tak, jak Batu-chan, który darując zdrowiem zachodnie monarchie, na wieść o śmierci wielkiego chana Ugedeja (11/12/1241), pospieszył na kurułtaj w sprawie schedy w centrum mongolskiego imperium.
W czasie marszu na Bliski Wschód (1256), szlakiem przygotowanym przez przednie straże, Hulagu-chan rozsyłał poselstwa do lokalnych muzułmańskich władców, domagając się współdziałania, dostaw żywności i… broni. Błyskawicznie podbił kawał świata - od Kaukazu do Morza Arabskiego, i od Indii do Egiptu. Kiedy zawrócił w stronę mongolskich stepów, jego tylną straż w bitwie pod Ajn Dżalut (3/9/1260) pokonali Mamelucy sułtana Al-Muzaffar Kutuza (1259-1260) i jego następcy Az-Zahir Bajbarsa (1223/1260-1277). Na rzece Eufrat stanęła granica pomiędzy mongolskimi Ilchanami a Mamelukami, którzy od wieków znali krzywą klingę.

Kim byli Mamelucy? - oczywiście wszyscy wiemy, zatem tylko przypomnę, że kimś w rodzaju późniejszych tureckich janczarów (yaniçeri), którzy w XIV-XIX wieku stanowili o potędze armii osmańskiej. W Kalifacie Abbasydów (IX-XIII w.) byli jeńcami, brańcami wojennymi i niewolnikami (mamluk) - poganami (Kipczakami, Turkmenami) lub chrześcijanami (Czerkiesami, Gruzinami). Z nawróconych na Islam - formowano doborowe gwardie, a później regularne oddziały jazdy muzułmańskich/arabskich armii. W 1250 roku, dokonali w Egipcie przewrotu i ustanowili własny sułtanat, który przetrwał do roku 1517. Zanim zniknęli z kart historii, mocno zapadli w pamięć Francuzom Napoleona I Bonaparte, szukającym w Egipcie (1798-1801) piramid i sfinksów. Analogicznie - na subkontynencie indyjskim, gdzie utworzyli Sułtanat Delhi (1206-1290). Mamelucy byli jeźdźcami i unikali walki pieszej. Janczarowie - przeciwnie; byli doborową - elitarną piechotą turecką, formowaną z bałkańskich brańców (często uprowadzonych i szkolonych do tej służby dzieci). W militarnych dziejach świata, Mamelucy zajmują miejsce poczesne, obok perskich Nieśmiertelnych, greckich hoplitów, rzymskich legionistów, tureckich janczarów, polsko-litewskiej husarii czy Lisowczyków. Mamelucy odnieśli wiele zwycięstw nad formacjami różnych nacji swojej epoki - Frankami (krzyżowcami), Mongołami, Turkami osmańskimi… Szabla, o której rozprawa, szabla i jej sława, nie była pierwotnie turecką, lecz mamelucką…

Biała broń zwana szablą dotarła do nas w różnym czasie - z dwóch kierunków. Pierwszym był opisany wcześniej - azjatycki kierunek stepowy, za pośrednictwem ludów mongolsko-tureckich, w czasie najazdów Błękitnej Ordy (1241), Złotej Ordy (1259/1260 i 1287/1288) i Timurydów (1399); wraz z Tatarami, lokowanymi w XV wieku w Wielkim Księstwie Litewskim, i relacjami z Chanatem Krymskim w wieku XVI. Drugim - azjatycki kierunek anatolijski, skąd do Europy przybyli Turcy osmańscy. Co ciekawe, w ikonografii europejskiej z omawianej epoki nie znajdziemy uzbrojonych w szable Tartarów - Mongołów. Są one charakterystycznym atrybutem Turków. Ale z jakiego kręgu cywilizacyjnego - kulturowego pochodziła pierwotnie sama szabla?!
Dwa, spośród wielu ugrupowań ludów tureckich - Turcy seldżuccy (Selçuk) i Turcy osmańscy, wojując z kim popadło, najczęściej z etnicznymi pobratymcami, w wiekach od XI do XIV, przybyły ze Środkowego Wschodu do Anatolii. I choć prowadziły mnogie wojny, same w zakresie własnego uzbrojenia niewiele wymyśliły, przejmując wzorce od wielokrotnie pokonanych przez siebie Persów (hełmy, misiurki, zbroje kolczo-płytowe, buzdygany, czekany, nadziaki etc.) i podbitych później nacji bałkańskich (jatagany). Na przełomie XIII/XIV wieku, po upadku sułtanatu Seldżuków (Rüm, 1077-1307), Turcy osmańscy ruszyli w stronę Europy. W XIV wieku, panowali już w Azji Mniejszej i na Bałkanach. Stworzyli euro-azjatyckie imperium.

Ten swoisty, rozciągnięty w czasie i przestrzeni, zbrojeniowy fenomen wojenny, można wyjaśnić na przykładzie innego, dobrze udokumentowanego źródłami, bliższego Europejczykom kręgu cywilizacyjnego - Imperium Romanum. Rzymianie, zanim stworzyli śródziemnomorskie, czyli światowe wówczas imperium, niemal od początku korzystali z zasady siły odbitej (przyp. -ACMS). Po kolei podbijali autochtoniczne etnosy italskie, poznając ich arsenał i skuteczne metody walki. Od toskańskich Etrusków, przejęli wynalazki inżynieryjne - technologię produkcji betonu, budowy dróg, mostów i akweduktów, a także napierśniki torsowe i ciężki oszczep (pilum). Od wojowniczych górali Kampanii - Samnitów, sztukę walki wręcz krótkim mieczem (włączoną później do repertuaru gladiatorów). Od walecznych Traków - peltastów, krótką drzewcową broń miotaną, pierwowzór hinduskich/perskich dzirytów. Rydwany i duże owalne tarcze z charakterystycznym "żebrowym" umbem, zapożyczyli od Celtów (Keltów). Procarzy rekrutowali na Balearach. Łuczników i ciężką jazdę (gr.- kataphraktos) werbowali pośród irańskich plemion sarmackich (Wespazjan - od AD 69). Nareszcie, przybyłe w granice Zachodniego Cesarstwa, plemiona germańskie (głównie Goci), całkowicie zastąpiły ich na polach bitew.
Rzymianie byli autorami koncepcji strategicznych i taktycznych - bezwzględnie przestrzeganych reguł prowadzenia wojny i okrutnej dyscypliny we własnej, zawodowej armii (legionach), opartej na ochotniczym zaciągu Obywateli rzymskich z wymaganym cenzusem majątkowym. Po reformach Gajusza Mariusza (Caius Marius, AC 157-86), wymuszonych zagrożeniem i klęskami (AC 113-105) w starciach z celtycko-germańskimi plemionami Cymbrów (Cimbri) i Teutonów (Teutoni), wprowadzili (AC 104-100) zaciąg, wyposażenie wojska i żołd na koszt Republiki. Legion (10 kohort) został podzielony na jednostki taktyczne - kohorta (3 manipuły), manipuł (6 centurii) - które mogły prowadzić samodzielne działania operacyjne. Każdy legion, kohorta i manipuł miały własne znaki (signum) i chorągwie (vexilla), które pełniły funkcje taktyczne (antesignani byli protoplastami średniowiecznych przed-chorągiewnych rycerzy pierwszego szeregu). W czasie wojen punickich (AC 264-146), nie dysponując marynarką wojenną, wykoncypowali okręty z legionistami na pokładzie (pierwszą w dziejach piechotę morską). Budowali trwałe (castra) i doraźne - marszowe (castra aestiva) obozy wojskowe, zakładane nawet na jedną dobę. Wymyślili wojskowe naczynia (terra sigillata), pasy z nabijanym ćwiekami fartuchem (cingulum), spodnie (brace) i buty (caligae); pancerz segmentowy (lorica segmentata); wielką tarczę legionów (scutum) i związany z nią szyk żółwia (testudo), a także kolejne warianty oszczepu/włóczni z małym grotem na długim żelaznym trzpieniu (pilum) - służące do miotania i wyrywania tarczy z rąk przeciwnika.
A reszta rzymskiego arsenału?… Podstawową bronią sieczną był miecz pieszych legionów (gladius) - do cięcia i pchnięcia w tłoku bitewnym - przywieziony z Anatolii przez Galatów (Celtów), którzy przywędrowali do niej z subkontynentu indyjskiego. Od Galatów przejęli Rzymianie pancerze kolcze (lorica hamata) oraz hełmy z nakarczkiem i policzkami (typ Montefortino), a od Galów (Celtów) późniejszy wzorzec rzymski (typ Coolus). Rzymianie nie wojowali konno, przedkładając hippikę i łowy - rozrywkę wyższych warstw społecznych (Equites) - ponad wojenne potrzeby. Poza tym, jak wszystkie armie antyczne, nie znali lub nie stosowali strzemion, bez których trudno prowadzić walkę z konia. Nie używali także łuków. Z upływem czasu, korzystali z oddziałów pomocniczych (auxilia), najczęściej - sarmatae. Długi (1120 mm) miecz konnego wojownika w służbie rzymskiej oraz pancerz łuskowy (lorica squamata), bez wątpienia wzorzec polskich - sarmackich karacen z końca XVII wieku, pojawiły się w ikonografii rzymskiej II wieku (kolumna Traiana, AD 113), wraz z sarmackimi sprzymierzeńcami - Jazygami i Roksolanami - plemionami, które równolegle wojowały z Królestwem Partów (Regnum Parthorum, AC 247 - AD 224, pod rządami dynastii Arsakidów), czyli z irańskimi ludami koczowniczymi (Parnami) i osiadłymi (Persami).

Po rzymskiej dygresji, wracamy do Osmanów. Pierwszym bezpośrednim starciem Polaków z Turkami osmańskimi była kampania z lat 1443-1444, i druzgocąca klęska polsko-węgierskiego korpusu interwencyjnego w bitwie pod Warną, 10 listopada 1444 roku. Po niej nastąpiły wieki skomplikowanych relacji dynastycznych, politycznych i kulturowych z Wysoką Portą. Turcy zdobyli Konstantynopol (1453), Belgrad (1521), opanowali Bałkany, zdominowali Siedmiogród (węg. Érdely) i pobili Węgrów pod Mohaczem (1526). Odtąd, kultura naszych Bratanków - pozbawiona wielu elementów renesansowych i barokowych - pozostawała pod przemożnym wpływem tureckim. I to jest ciąg dalszy drugiego kierunku, z którego - przez Siedmiogród i Węgry - w ziemie polskie dotarła szabla, jako realna broń zwycięskich Turków, a nie tylko wcześniejszy - ikonograficzny atrybut wyznawców innej wiary. W rękach Madziarów przetrwała monarchię Arpadów (Árpád), Przemyślidów, Wittelsbachów, Andegawenów (d’Anjou), Luksemburgów, Habsburgów, Jagiellonów, Hunyadych (I.Hunyadi Mátyás), Zápolya (I.Szapolyai), i ciężki - średniowieczny, a później - renesansowy - moderunek rycerski. Znajdziemy ją w ówczesnej ikonografii, inwentarzach zbrojowni, inwentarzach archeologicznych, a dziś także - muzealnych. Zapewne nie pozostawała bez związku z przybywającymi stepem, tureckimi plemionami Kumanów/Połowców (węg.- Palócz), z którymi wojowali Węgrzy. Przeciw nim, chciał król Andrzej II (1176-1235), na siedmiogrodzkich rubieżach wschodnich (Barcaság, 1211), osadzić, przeniesionych z Palestyny do Europy, chwilowo bezdomnych i bezrobotnych, rycerzy Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (Krzyżaków). Jednak stosunkowo szybko zrozumiał ich prawdziwe intencje, i przegnał precz w 1225 roku. Krzyżacy, za sprawą rezydującego w Montfort wielkiego mistrza, równie wybitnego polityka i dyplomaty, Hermanna von Salza (1179/1209-1239), niemal natychmiast (1226) przyjęli ofertę polskich książąt dzielnicowych, przejmując od Konrada Mazowieckiego (1187-1247) nadaną im warunkowo dzierżawę ziem - chełmińskiej i michałowskiej. Zaczem, zbudowali swoje państwo w Prusach (1283). Ostatecznie, w pierwszej połowie XIII wieku, w południowo-wschodnim Siedmiogrodzie osiedlono Szeklerów (węg.- Székelyek), którzy wzięli nawet udział w V krucjacie (1217-1220) do Egiptu (!), i po dziś dzień bronią swojego Székelyföld. Nie tylko szablą…

W Budapeszcie, w zbiorach Nemzeti Múzeum możemy podziwiać dobrze datowane, XVI-wieczne ciężkie szable węgierskie, służące do mieczowego - przełamującego cięcia z konia. Pierwszą z nich jest szabla Ferdynanda, arcyksięcia Tyrolu, oprawiona wraz z rapciami w trybowane i grawerowane złocone srebro; szeroka klinga z bułatu, z otwartą - lekko nachyloną w stronę ostrza rękojeścią z jelcem o długich ramionach (typ turecki/mamelucki), zwieńczoną głowicą z wysokim kapturkiem zdobnym w inskrypcję: IS (łac.- Iesus Salvator); na jelcu - monogram: IF; unikatowa poszwa z dwiema parami ryfek i dwiema parami brajcarków; datowana: 1514 (l=1070 mm). Drugą - klinga z bułatu (w potrójnej strudzinie widoczna cecha genueńskiego szabelnika), z otwartą - prostą rękojeścią z jelcem o długich (mieczowych) ramionach i górnym wąsem oplecionym taśmą wraz z trzonem, zwieńczoną lekko nachyloną w stronę ostrza głowicą z wysokim kapturkiem (typ węgierski); oprawiona w czarną groszkową skórę z okuciami ze złoconego srebra - grawerowanymi w renesansowe motywy (rozety i arabeski); datowana: połowa XVI w. (l=1090 mm).
XVI-wieczną kolekcję szabel (opisałem tylko dwie najciekawsze) uzupełniają pałasze - perskie w węgierskich, szablowych oprawach, zdobione motywami orientalnymi; datowane: koniec XVI w. Tu wspomniane - troczono do siodła pod kolanem jeźdźca, po prawej stronie. Inny, z przełomu XVI/XVII w., troczono po stronie lewej, o czym świadczy awers/rewers oprawy i montaż brajcarków.
W XVII-wiecznej części zbiorów nie sposób pominąć zestawu - pałasza i szabli księcia Siedmiogrodu Jánosa Kemény (1607/1660-1662), któren w czas II wojny północnej (1656-1660), wraz ze swoim pryncypałem i poprzednikiem na tronie Septem Castra, Jerzym II Rákóczi (1621/1648-1660), najechał Rzeczpospolitą. Jest to pyszna kompozycja stalowej klingi z aksamitną oprawą; w srebrze i emalii komórkowej, zdobiącej rękojeść (jelce i kapturki) oraz okucia obu poszew. Obie klingi, sygnowane monogramem właściciela, pochodzą z tego samego warsztatu (sygnatura kowala-szabelnika w formie półksiężyca - wygrawerowana na klindze szabli, a marka: Genova na klindze pałasza). Kraj pochodzenia - Siedmiogród, XVII w. (pałasz: l=1050 mm; szabla: l=970 mm). Pałasz był troczony do siodła po prawej, a szabla do boku po lewej stronie.
Opisu godna jest takoż szabla króla Rzeczpospolitej Jana III Sobieskiego - z klingą o małej krzywiźnie; stal grawerowana, trawiona i zdobiona techniką niello; na rewersie - inkrustowany złotem - krzyż rycerski/kawalerski w wieńcu laurowym (błędnie skatalogowany, jako herb króla) i łacińska - przenikliwa, jakże wymowna inskrypcja: HAEC META LABORUM, a dalej: CAVE A FALSIS AMICIS, i w końcu: SALVABO TE AB INIMICIS (Oto cel mojego trudu - strzeż się fałszywych przyjaciół, a ja cię obronię przed wrogami) - tłum. ACMS. Otwarta - prosta rękojeść w barwionym, czarnym jaszczurze (skórze rekina), w połowie opleciona srebrną złoconą taśmą; z krzyżowym jelcem i pasowanym paluchem; z kapturkiem z krótkim wycinanym fartuchem (warkoczem); w kapturku - oprawiony kryształ z diamentami, z herbem króla - Janina; jelec i okucia poszwy - srebro złocone. Kraj pochodzenia - Polska, druga połowa XVII w. (l=980 mm).

W Koronie Królestwa Polskiego i Wielkim Księstwie Litewskim (szczególnie w tym ostatnim), także z dawien dawna zażywano szabel, jednak w ikonografii przedstawiano je, jako broń plebejuszy, Tatarów lub Saracenów, wyraźnie odróżnianą od poważanych w boju czy podczas ceremonii, bardziej kosztownych mieczy. Niemniej, snycerskie dzieła Wita Stosza (por. Veit Stoß 1447-1533) i ilustracja kartulariusza Baltazara Behema (1505) potwierdzają wzrost zainteresowania bronią, napływającą z południowego-wschodu. Wraz z rozkwitem Renesansu, lżejszą i poręczniejszą od miecza, zwykle pysznie oprawioną szablę typu węgierskiego, perskiego lub tureckiego/mameluckiego, noszono do paradnego stroju cywilnego, odchodząc niezmiennie -w wieczny sen nagrobka we zbroi i z mieczem. Od połowy XVI wieku, jednosieczna krzywa klinga jest już pełnoprawnym obywatelem mocarstwa - zmienia stan, z plebejskiego na rycerski/szlachecki. Przyczyn zmiany poglądów można szukać w sztuce wojennej, wraz z wynalezieniem i rozwojem nowych rodzajów broni, nowych koncepcji taktycznych, a także zmianą politycznych partnerów i przeciwników. Rozpoczęto wówczas proces zastąpienia ciężkich, mało mobilnych formacji kopijników, lżejszą od nich - końmi, oporządzeniem i rynsztunkiem - nową jazdą, zdolną do walki z nowym zagrożeniem Państwa.

Był jeszcze jeden powód - pośrednio związany z uzbrojeniem, a bezpośrednio z kulturą i cywilizacją sensu largo. Militarne sukcesy Turków osmańskich i rosnące zagrożenie naddunajskiej części Europy spowodowały rozwój bilateralnych relacji pomiędzy polskim dworem królewskim a Wysoką Portą. Progres naszej dyplomacji szedł w parze z realną - nowoczesną polityką, stawiając rację stanu ponad - podważone już przez Reformację - pojęcie respublica christiana. Polska wyprzedza Francję i zawiera "wieczysty pokój" z Turcją (1533). Pozostaje z nią w stanie wojny i pokoju (1500-1526), w doraźnym przymierzu (1526-1548) i ustawicznym konflikcie pogranicznym na Dzikich Polach (1538-1568). Prowadzi własną politykę - wbrew koncepcjom papieskim i cesarskim, ale nie angażuje się bezpośrednio w walkę o hegemonię w Europie (por. A. Dziubiński, Stosunki dyplomatyczne polsko-tureckie w latach 1500-1572 w kontekście międzynarodowym. Wrocław, 2005). Opisane tło polityczne i pokojowy charakter dyplomatycznych stosunków polsko-tureckich miały kluczowe znaczenie dla kulturowej wymiany obu mocarstw. Wraz z rozwijaną i rozpowszechnianą w XVI wieku państwotwórczą legendą o sarmackim rodowodzie Polaków, pojawiła się fascynacja Orientem - tureckim i perskim. W szczególności - militariami, które wyróżniała wysoka, użytkowa jakość broni i artystyczne walory oprawy.

Zanim Polacy i Turcy na długie lata stanęli oko w oko, na pograniczu i w otwartym polu, co stało się in effectus Unii Lubelskiej (1569), kiedy to do Królestwa Korony Polskiej przyłączono południowe terytoria Wielkiego Księstwa Litewskiego, nadszedł czas husarii. Pierwotni husarze/usarze wywodzili się od bałkańskich raców - serbskiej (Rac - Serb), lekkiej jazdy zaciężnej, która po klęsce doznanej od Turków osmańskich w drugiej bitwie na Kosowym Polu (1448), w coraz bardziej skomplikowanej sytuacji politycznej, szukała służby u węgierskich banów i żupanów spiskich - w granicach Królestwa Węgier. Protektorem formacji raców był wybitny strateg i wódz Jan Hunyady (1387-1456) - Serb, magnat węgierski, uczestnik bitwy pod Warną (1444), wojewoda Siedmiogrodu i regent (1446-1453). Dzieło ojca kontynuował król Węgier Maciej I Korwin (1443/1458-1490).
Racowie stawili się w Wielkim Księstwie Litewskim z końcem XV wieku za sprawą Marszałka Nadwornego Litewskiego, kniazia Michała Glińskiego, któren - sam Tatar - był świadom taktyki krymskich koczowników, i umiał z nimi wojować. Na czele, doświadczonych w starciach z Turkami, zaciężnych węgierskich Serbów, odniósł świetne zwycięstwo pod Kleckiem (1506), gdzie rozbił kosz i uwolnił wzięty przez Tatarów jasyr. Dwa lata później, pod wodzą Hetmana Wielkiego Litewskiego, księcia Konstantego Ostrogskiego, roznieśli wojska moskiewskie (z kniaziem Michałem Glińskim - tym razem po drugiej stronie konfliktu), w pierwszej bitwie pod Orszą (1508), a jako boczna straż - osłaniali ciężkozbrojny korpus kopijników - w drugiej (1514). W polsko-litewskiej ikonografii po raz pierwszy pojawili się około 1530 roku, uzbrojeni w szable typu węgierskiego i tureckiego/mameluckiego, długie kopie i paiże.

Husarzy - bliższych naszym narodowym stereotypom - przywiódł do Rzplitej István Báthory (1533/1576-1586), któren w listach przypowiednich stawiał rotmistrzom podstawowe wymagania, dotyczące uzbrojenia roty: stalowe hełmy, takież napierśniki, mannice, szable albo pałasze, sajdaki (sahajdaki) albo krótka broń palna. Inne, w tym: skóry, pióra, szkofie etc., służące ozdobie lub za postrach wroga - wedle własnego uznania. Husaria była początkowo lekką jazdą manewrującą w polu, i postrachem tatarskich czambułów. Po kampaniach Hetmana Wielkiego Koronnego Stanisława Koniecpolskiego, i pierwszych dotkliwych porażkach naszych wojsk w starciach z armią szwedzką (Gustaw Adolf - w miejsce karakołu - wprowadził w ciężkich rajtariach polską taktykę szarży na białą broń), husarię przekształcono w ciężki rodzaj broni. Wykonywała uderzenia przełamujące - masą koni i jeźdźców zbrojnych w długie kopie (i/lub – koncerze).

Z wojskowego punktu widzenia, szablę - podstawowy oręż polsko-litewskiej jazdy i piechoty - wprowadził, wespół z innymi reformami armii Rzeczpospolitej - István Báthory. Samo słowo: szablapochodzi z języka węgierskiego (szablya), jak wiele innych elementów staropolskiej kultury - militarnej: pałasz (węg./rum.- paloș), czekan (węg.- csákány)karwasz (węg.- karwas), paiża (węg.- pajz), i - cywilnej: węgierski dołoman (dolomany), kontusz (köntös) czy serbski żupan (зупан).

Historia refleksyjna różni się od literackiej. Jako dziedzina wiedzy, szuka związków przyczynowo-skutkowych, opiera się na źródłach, wyklucza mistyfikacje i absurdalne interpretacje. Oddziela rzeczywistość od komiksowych wizji. Zadając pytania, ocenia możliwości, i wówczas zbliża się do nauk ścisłych.

W drugiej połowie XVI wieku liczbę kuźnic na ziemiach polskich i litewskich szacowano na około 400, nie ma jednak sposobu na oszacowanie ich łącznej produkcji, choć śmiałkowie piszą o 8. tysiącach ton rocznie. - A zatem, czy potencjał gospodarczy Rzplitej mógł sprostać popytowi na broń, niezbędną do jej obrony? - Od 1563 roku, kiedy to sejm uchwalił zniesienie wieczystych dzierżaw nadanych kuźnikom w dobrach królewskich - rozpoczął się upadek własnego, bezpośredniego zaplecza zbrojeniowego. - I tak, sejm, zwycięski dla zwolenników egzekucji dóbr, którzy dążyli do wzmocnienia Państwa metodą zwiększenia dochodów skarbowych, stał się początkiem końca własnej produkcji i zatrzymania rozwoju technologicznego. Przez jakiś czas stal sprowadzano z Węgier, Styrii i Dolnego Śląska (Kowary), ponieważ krajowa produkcja już nie wystarczała. A kiedy, potężne niegdyś staropolskie hutnictwo zbliżało się do kresu, Szwedzi w gdańskich hamerniach przekuwali osmund (szw.- osemundar), rozwijając metalurgię, która zdecydowała o XVII-wiecznej, militarnej potędze ich królestwa. - Czy w Polszcze można było produkować stal wysokiej jakości i klingi damasceńskie? - Prawdziwa stal damasceńska (damast krystaliczny) powstaje w procesie wytopu, a nie skuwania. I to wytopu z surowca wysokiej jakości. Tym surowcem jest hematyt, na ziemiach polskich dobywany już w epoce paleolitu (w rejonie Gór Świętokrzyskich - dolina rzeki Kamiennej, w Górach Kaczawskich, w Kotlinie Kłodzkiej, w Karkonoszach i Tatrach), ale - jako się rzekło - staropolskie zagłębie świętokrzyskie padło pod ciężarem uchwał władzy ustawodawczej. - Mógł to być dziwer, także prastary hinduski wynalazek, który dotarł do Europy za pośrednictwem Kaukazu. Dziwer, w celach handlowych (sic!zwany damastem, był skuwany ze stalowych prętów - na przemian wysoko- (1,5% C) i nisko-węglowych (0,5% C). W przypadku broni, podstawowym kryterium jest wytrzymałość materiału, z którego została wykonana. Zbyt miękkie żelazo ulega zwichrowaniu, wyszczerbieniu lub stępieniu. Zgrzewanie i skuwanie dawało pewne możliwości konstrukcyjne. Rdzeń dziwerowanych kling mógł być wykonany ze stali średnio-nawęglonej, a powłoka zewnętrzna (sztych i krawędzie) ze stali wysoko-węglowej. Dzięki takiej strukturze klinga była twarda i sprężysta; można było ją raz, a porządnie naostrzyć. Niestety, w obliczu braku rzemieślniczych cech i sygnatur, aż do XIX wieku nie ma żadnych dowodów na rodzimą produkcję szabel i innej białej broni.

W XVII-wiecznej Polszcze klingi szabel masowo importowano z Europy Zachodniej - z hut Styrii, Nadrenii-Północnej Westfalii (Solingen), Ostendy, Bergamo; czasem za pośrednictwem słynącej kunsztem szabelni i płatnerzy Genui, ale mogły pochodzić również z rejonu Gór Świętokrzyskich (Wąchock) i Lelowa pod Częstochową. W ziemi sandomierskiej wciąż działało około 140. kuźnic. Klingi sprowadzano do arsenałów królewskich i magnackich. Inne, w tym damasceńskie, pozyskiwano od Tatarów krymskich, Turków i Persów - drogą wojny, przygranicznego lub dalekosiężnego handlu. Były oprawiane w licznych warsztatach lub manufakturach, z lwowskimi (ormiańskimi) na czele - do ręki i wedle gustu odbiorców.

Naród szlachecki, po staremu, nie chciał prowadzić wojen. Chciał się bogacić. Przez niemały szmat tysiącletniej historii, Polacy nie byli nacją wojowniczą czy wojenną. Przeciwnie - żywili niechęć do wojska i wojny. Ale zbudowana w XV-XVI wieku potęga mocarstwa topniała w szybkim tempie, a ustrojowe osiągnięcia Rzeczpospolitej padały pod ciężarem czasów.

W odróżnieniu od innych kręgów kulturowych, w Rzeczpospolitej i - częściowo - w Turcji, nazwa typu szabli pochodziła od oprawy, a nie od formy klingi:
  • węgierka - szabla z otwartą, drewnianą rękojeścią w czarnej skórze; z dużym, lekko nachylonym w kierunku ostrza kapturkiem z fartuchem (warkoczem) i oplotem z drutu lub taśmy; z prostym jelcem krzyżowym o długich ramionach; poszwa - dwie ryfki z podwójnymi brajcarkami do troczenia (XVI, XVI/XVII w.);
  • węgiersko-polska - szabla w hybrydowej oprawie; z drewnianą, tzw. pistoletową rękojeścią w skórze - otwartą, półotwartą lub zamkniętą łańcuszkiem - z długim jelcem krzyżowym z dużym obrączkowym paluchem lub bez palucha (XVI/XVII-XVIII w.); na Węgrzech szable okuwano żelazem, w Rzplitej - zwykle mosiądzem;
  • czarna - szabla z zamkniętą, prostą, drewnianą rękojeścią w czarnej skórze; z kapturkiem z fartuchem (warkoczem), jelcem krzyżowym z szerokim pasowanym paluchem; w żelaznej oprawie - husarska, zwana też pałaszem husarskim (XVII, XVII/XVIII w.), której to nazwy nie należy mylić z pałaszem - cięższą, prostą, jednosieczną klingą, często w szablowej oprawie - troczonym do siodła;
  • karabela - szabla z otwartą, prostą - drewnianą, kościaną lub rogową rękojeścią anatomiczną nacinaną w linie lub szewrony; z głowicą w formie stylizowanej głowy orła; z krótkim jelcem krzyżowym lub jelcem z opuszczonymi ramionami (w stylu perskim); w bogatej oprawie - paradna/kostiumowa lub skromna (serpentyna) - noszona przez zaściankową szlachtę do cywilnego stroju (XVII-XIX w.);
  • smyczek/czeczuga/ordynka - szabla z otwartą rękojeścią, z pochylonym w stronę ostrza sześciokątnym (naparstkowym) kapturkiem i bardzo krótkim jelcem krzyżowym; poszwa - bez górnego okucia (szyjki), oprawiona w jaszczur (skórę rekina lub płaszczki - awers) i korę brzozy (wciągającą wilgoć - rewers) - oryginalna, tatarska lub stylizowana na szable Tatarów krymskich (XVI-XVIII w.); do rzadkich, zachowanych egzemplarzy należą smyczki z klingą zakończoną trój- lub czwór-graniastym sztychem, służącym do pchnięcia - przebijania kolczugi;
  • ormianka - szabla - jw., stylizowana (XVIII-XIX w.).
Najwięcej kontrowersji budziła i budzi karabela, bowiem klinga z anatomiczną rękojeścią - głowicą w formie stylizowanej głowy orła, była popularna w polskim i tureckim arsenale. W Polsce, otoczona estymą, przetrwała do początku XX wieku dzięki krakowskiej manufakturze szabelnika i rusznikarza Ignacego Höfelmajera (1825-1889). Często analizowano jej nazwę i formę, wskazując jednocześnie wschodnią proweniencję konstrukcji i oprawy (Karbala, 1623). Niepotrzebnie. Biała broń z orlą głowicą była znana już w świecie antycznym. Z Bizancjum pochodzi słynna porfirowa rzeźba - grupa tetrarchów (ok. AD 300), przedstawiająca czterech władców Imperium Romanum (Dioklecjana, Maksymiana, Konstancjusza i Galeriusza - w braterskim uścisku concordia). Rzeźba została zrabowana przez Wenecjan w Konstantynopolu (1204), podczas IV krucjaty (1202-1204), i z rozkazu doży Enrico Dandolo wmurowana w lewy narożnik fasady Bazyliki św. Marka w Wenecji. Tetrarchowie mają przy boku późnorzymskie miecze (spatha) z głowicami w kształcie głowy orła. Z zupełnie innego czasu (drugiej połowy XV w.) i kręgu kulturowego (Haarlem, Niderlandy) pochodzi obraz Zbieranie manny (malarz NN). Obraz jest częścią nastawy ołtarzowej o tematyce eucharystycznej (odnalezione w Rotterdamie, drugie skrzydło poliptyku przedstawia ofiarę całopalną - zapowiedź Ostatniej Wieczerzy). W centrum kompozycji widzimy mężczyznę ze stroczonym do pasa, jednosiecznym (?) kordelasem z rękojeścią karabelową (z czterema nitami i tulejką w głowicy - do temblaka). I tak ipso facto ikonografia wykluczyła absurdalne interpretacje, i oddzieliła rzeczywistość od komiksowych wizji.

Powyższy zarys typologii nie wyczerpuje tematu, ale można zauważyć, że na przestrzeni wieków klingi szabel różniły się tylko detalami technicznymi - pomiarowymi: długością, szerokością, krzywizną, wagą i wyważeniem oraz związanymi z formą: przekrojem poprzecznym - liczbą i rodzajem szlifów (zbrocza i strudziny obniżały wagę i zwiększały sprężystość), piórem i młotkiem. Jeźdźcy, zaczęli od walki prostą lub nieznacznie zakrzywioną klingą, lepszą do cięcia z konia; eksperymentowali z rozmaitymi krzywiznami - odcinkami koła o różnym promieniu - lepszymi przy zasłonach, szczególnie głowy, i ogólnie - do fechtunku; doszli do formy odcinka małego koła, tzw. mameluków (orientalizowanych - zgodnie z ówczesną modą - szabel, produkowanych we Francji, w cesarskiej fabryce Klingenthal) z czasu egipskiej kampanii Napoleona I Bonaparte (1798-1801), i powrócili do formy pałasza, a nawet do ciężkiej włoskiej szabli schiavona. Jazda używała szabel dłuższych, a piechurzy i artylerzyści - krótszych i szerszych - bliższych tasakom, kordelasom i rozmaitym kordom myśliwskim - wygodniejszych przy pasie i poręcznych w walce w tłoku i ciasnych aproszach. Inaczej było z rękojeścią. Przez stulecia - otwartą, z nachylonym w stronę ostrza trzonem, a następnie - z prostym trzonem, skierowaną w stronę ostrza głowicą (pistoletową, karabelową, i w typie szaszki). Oba warianty konstrukcyjne służyły uzyskaniu przeciwwagi dla klingi, i mocnego oparcia ręki (mięśnia odwodziciela małego palca). Przez stulecia, montowano w rękojeściach małe (50-90 mm), romboidalne jelce, które nie chroniły ręki, skądinąd najłatwiejszego i najbardziej feralnego pola trafienia (przeciwnik cięty w puls, nie był już zdolny do walki). Z kolei, w XVI wieku nastały jelce długie - mieczowe (270-280 mm), a po nich krótsze (90-150 mm), by wrócić do form krótkich, bardzo krótkich (40-50 mm), i wreszcie - do konstrukcji bez jelca (szaszka - kaukaska/rosyjska/kozacka). Przeprowadzone testy dowodzą, że żaden z wymienionych jelców nie chronił ręki (stosowano zbrojną rękawicę - mannicę lub karwasz z łapawicą nakrytą kolczą plecionką), i służył ewentualnie do wiązania klingi przeciwnika. Nie mogło być mowy o żadnym - traktatowym, skomplikowanym fechtunku i statycznych zasłonach na tzw. żelazo, czyli podstawianie własnej szabli. Skuteczny był bezwzględny, siłowy atak; odpowiedni dystans (menzura) lub dążenie do zwarcia; refleks, trudna sztuka uników (niebezpieczna, niczym futbolowy offside trap); szybkie - odbijane zasłony i diagonalne cięcia, kreślące znak X; fortele własne i diabelskie sztuczki samą bronią (np. tzw. polska czwarta). Nie było to pojedynkowe starcie XIX-wiecznych dżentelmenów ani - wprowadzona przez barona Pierre’a de Coubertin do konkurencji wznowionych igrzysk olimpijskich - szermierka sportowa (Ateny, 1896).

Szable z otwartą rękojeścią darzono estymą, jakby były one szlachetnym orężem, nieskorym do zadawania śmierci. Karabelę poważano, jako broń, którą można ranić - wyeliminować z gry, ale trudniej zabić. Za to szpadę traktowano, jako broń zabójców, bowiem od rany zadanej nią w korpus umierało się niechybnie, długo, i w cierpieniach. W Polszcze, aż do czasów francuskich, tj. zajęcia przy boku mężów tronu przez dwie Marie - Ludwikę Gonzagę (1611/1646-1667) i Kazimierę de La Grange d’Arquien (1641/1676-1696/1716), nie kochano się w pojedynkach. Zwykle były też surowo zakazane - a to pod bokiem króla (na dworze królewskim), a to znów w czas konwokacji i podczas wypraw, szczególniej w czas wojny - przed bitwą (powtarzane w sejmowych uchwałach zakazy, dowodzą, że były łamane). Ale i od tego były wyjątki. Przypomnę spektakularny passus. Jan Sobieski stanął do pojedynku z Michałem Kazimierzem Pacem, pono o córkę guwernera - pannę Orchowską. Nie wiadomo, czy kontuzjowany w pojedynku czy w bitwie pod Beresteczkiem (28/6-10/7/1651), został na lekowaniu we Lwowie. Nie poszedł na wyprawę zakończoną straszliwą klęską pod Batohem (1-2/6/1652), i rzezią wziętej do niewoli doborowej kadry i doświadczonych żołnierzy, w której Nogajowie zamordowali jego brata, Marka, rotmistrza wojsk koronnych, za co późniejszy hetman i król przez wiele lat mścił się na Tatarach. A Pac..., do końca życia pozostał kawalerem.

Podróżujący po Rzeczpospolitej cudzoziemcy, najczęściej - wojskowi szpiedzy, szybko odnotowali coś bulwersującego - Polacy nie noszą za pasem sztyletów, i - w odróżnieniu od Francuzów - nie chwalą się zabójstwami (sic!). Szybko jednak nadszedł czas, kiedy leżąca u zbiegu dróg i zwrócona raczej na wschód i południowy-wschód Rzeczpospolita musiała zapoznać się z najnowszymi wynalazkami zbrojeniowymi Zachodu. Nastąpiło to podczas wojny trzydziestoletniej (1618-1648) i pasma starć o panowanie nad brzegami Bałtyku (1600-1660), zwanego wojnami szwedzkimi. Co prawda Rzplita nie wzięła bezpośredniego udziału w wojnie o msze, o odpusty, o świętych, o nadania i sakramenty (parafraza słów Jacka Kaczmarskiego, Koniec wojny trzydziestoletniej), ale wystarczyło świadectwo Lisowczyków, wysłanych (1619) przez Zygmunta III Vasa w sukurs Habsburgom. Nasi zagończycy zwiedzili wtedy niemal pół Europy, walcząc lub sprzymierzając się z Węgrami, Austriakami, Bawarczykami, Włochami i Francuzami. Wojując przez kilka lat w służbie cesarskiej, pokonali wojska Gábora Bethlena i Jerzego I Rákóczi w bitwach pod Humiennem i Zavadą. Byli pod Wiedniem (tzw. pierwsza odsiecz, 1619) i na Śląsku. Dali się we znaki protestantom w zwycięskiej bitwie na Białej Górze (8/11/1620). W 1621 roku bili Turków pod Chocimiem, i ponownie pojawili się na mapie teatru wojny trzydziestoletniej, walcząc na Śląsku - pod Bystrzycą Kłodzką, i ze Szwedami w Prusach Królewskich (1626-1629). W końcowej, francusko-szwedzkiej fazie wojny (1635-1648), która pod wieloma względami ukształtowała dzisiejszą Europę, wzięli udział w wyprawie do Francji. Dotarli nad Ren, gdzie zobaczył ich Rembrandt Harmenszoon van Rijn. Podobną rolę odegrały wojny szwedzkie, toczone pomiędzy zamożną ale słabnącą Rzeczpospolitą a biednym ale zbrojnym w doskonałą stal i artylerię (działa odlewane z żelaza, były gorsze ale lżejsze i tańsze od spiżowych) Królestwem Szwecji.

W trakcie wzmiankowanych batalij, Rzeczpospolitą wzdłuż i wszerz przemierzały regimenty cudzoziemskich autoramentów - arkebuzerów, muszkieterów, dragonów, rajtarów… zbrojnych w rapiery, a nieco później - w szpady. Przeznaczone do pchnięcia, a nie cięcia, spełniały swoją rolę w dobie używanych ciągle kirysów. Połączono w nich rozmaite patenty konstrukcyjne - ricasso, kabłąki, obłęki, tzw. ośle podkowy (pas d’ane), kosze, pappenheimery…, słowem kunszt i walory obronne, chroniące rękę szermierza i korygujące sposób prowadzenia broni.

W tym samym czasie, polska - na wskroś wschodnia - szabla zyskuje nową konstrukcję, inspirowaną patentami zachodnio-europejskimi. Szabla czarna, zwana też pałaszem husarskim (repeto! - nie mylić z cięższą, prostą, jednosieczną klingą w szablowej oprawie, troczoną, jak koncerz, po lewej lub prawej stronie siodła - przyp. ACMS), ma długą (do 90 cm), ciężką klingę o stosunkowo małej krzywiźnie, z niewielkim piórem lub bez pióra (poza opisywanym wzorcem, w typową dla szabli czarnej rękojeść, oprawiano inne, także starsze modele kling); z prostą rękojeścią w czarnej skórze, mocowaną klejem i nitami; z oplotem (lub bez); zwieńczoną stalowym kapturkiem z fartuchem (warkoczem) po stronie tylca; i stalowym, krzyżowym jelcu, którego przednie ramię przechodziło w kabłąk, chroniący rękę po stronie ostrza. Na rewersie krzyża jelca dodano szeroki, pasowany paluch - oparcie kciuka, który umożliwiał mocne cięcie oraz precyzyjne i być może szybsze prowadzenie szabli. Ta szabla była ostatnią i najdoskonalszą formą typologiczną białej broni, przeznaczoną do walki z konia. W połączeniu z jego masą i dynamiką ruchu, działała w boju ipso facto niemal jak gilotyna.

Szabla i jej historia ma obszerną bibliografię. Wartościową, i - powiem wprost - tandetną! Pełną błędów faktograficznych (m.in. obyczajowych) i bronioznawczych, przy czym ostatni termin oznacza pomocniczą dziedzinę historii, i ma stosunkowo krótki rodowód. Dotyczy przeważnie monografii skupionych na zagadnieniach surowcowych, technologicznych, technicznych, typologicznych, terminologicznych i funkcjonalnych. Często splata się z archeologią lub antropologią kultury (etnologią, etnografią), a wymienione dziedziny muszą być kompatybilne, i dziś już bez siebie odrębnie nie istnieją. Historią szabli i fechtunkiem szablą w dawnych czasach zajmowali się wybitni encyklopedyści XIX wieku, czasem kolekcjonerzy - ale nie żołnierze! Zacni cywile i plebani, kronikarze epoki - ale nie szermierze! Zatem wiele tajemnic nie zostało jeszcze odkrytych.

Powróciwszy do historii, konstatuję, że następujące po XVII wieku stulecia, niczego ciekawego już nie przyniosły. Dynamiczny rozwój broni palnej, wytrącił ludzkości szablę z ręki. Wraz z pojawieniem się regularnych wojsk - armii - powstawały formy wtórne, potrzebne jeszcze w walce, ale już peryferyjne, o mniejszym znaczeniu na polach bitew. Wielkie armie, prowadzące wojny totalne, stawiały na artylerię i czworoboki piechoty, zbrojne w karabiny z długimi, trój- i czwór-graniastymi bagnetami. Rozmaite eksperymenty dowiodły, że na giwer z bagnetem nie było skutecznej (z konia - żadnej) zasłony szablą - poza odbiciem trzymaną oburącz - przed śmiertelnie niebezpiecznym pchnięciem. Dlatego też, aż po lata 30. XX wieku, uczono rekrutów fechtunku karabinem z bagnetem. W XVIII i XIX wieku, na Zachodzie, przemysłowo produkowano szable z furdymentem - skomplikowanym typem rękojeści, która chroniła rękę żołnierza, ale utrudniała fechtunek. Tu i ówdzie (np. na Węgrzech) pojawiały się klingi w hybrydowych oprawach - zdemontowanych, starszych modeli. Zanikały odwieczne tradycje narodowe. Dość przypomnieć, że rosyjskie szaszki (kozackie i dragońskie) - imperium carskie importowało z Ostendy (!). W tamtych czasach, na hurtowo unifikowaną broń przodków, w ciekawy sposób odpowiedzieli Turcy, a wprowadzona w osmańskiej armii XVIII wieku szabla typu kilidż (kılıç), należy dziś do najbardziej cenionych wśród znawców i kolekcjonerów. Od razu podkreślę, że kilidż to oprawa - w rękojeść z kulistą głowicą z tulejką na temblak, z zakończonym buławkami jelcem; a sama klinga jest często perską - moim zdaniem, najstarszą - starszą niż awarskie - szablą szamszir (شمشیر), w różnych publikacjach nieprawidłowo zwaną "lwim ogonem", ponieważ szamszir w języku perskim czy pogranicznym - uzbeckim, to po prostu: szabla. Szabla niezawodna - w rękach antycznych, partyjskich wojowników.

Lubię dalekie dygresje, ale wracam do Polski. I tu trzeba przypomnieć o szablach Wojska Polskiego, które nawiązywały do zaprawionych w boju czarnych szabel husarskich - szabel wz. 21 i wz. 34. Ostatnią, w dotychczasowej - militarnej historii świata, użytą w boju szablą, jest wz. 34. Na pierwszy rzut oka, podobna do czarnej, a jednak zupełnie inna, nowa konstrukcja, która służyła już tylko do walki kawalerii z piechotą.

W Polszcze noszono się przy szabli lub karabeli, a nie odwrotnie, podkreślając tym samym prestiż oręża. Zwano: Panią (Pani Barska, tj. z czasów konfederacji barskiej 1768-1772 - Aleksander hr. Fredro, Zemsta) lub: Żoną czy Kochanką (Pani Kowalska - Henryk Sienkiewicz, Potop). Na awersach szabel ryto, nabijane złotem lub mosiądzem, półpostacie królów Rzeczpospolitej - Istvána Báthory i/lub inskrypcje: Stefanus Batori Rex Poloniae; Zygmunta III Vasa i/lub inskrypcję: Sigismundus III Rex Poloniae; Sigismundus RPMDLRPMES (Rex Poloniae Magnus Dux Lituaniae, Russiae, Prussiae, Mazowiae et Suetiae). - Inskrypcje na cześć Jana III Sobieskiego: Vivat Joannes Rex oraz Stanisława Augusta Poniatowskiego: Vivat Stanislaus Augustus Rex; umieszczane pod koroną królewską monogramy: AR - A (ugustus) R (ex) - obu Wettynów na polskim tronie, i wreszcie: SAR - S (tanislaus) A (ugustus) R (ex). To są słynne Batorówki, Zygmuntówki, Janówki i Augustówki, którymi demonstrowano wspomnienie kommemoratywne lub poparcie dla pretendentów do tronu i wyłonionych już elektów. Z typologią szabel nie mają nic wspólnego.

Szabla, choć zajmowała i do dziś zajmuje ważne miejsce w polskiej kulturze, nigdy nie była przedmiotem kultu. Zdarzało się, że w celu apotropaicznym ryto na niej Imię Boga lub Matki Bożej; inwokacje, sentencje (Veritatem Dillignae), daty, herby, monogramy i godności właścicieli, ale nie oddawano jej czci (!), która byłaby świętokradztwem zagrożonym anatemą (jedna szabla z polskich zbiorów - husarska, z drugiej połowy XVII wieku, z niegramatyczną łacińską inskrypcją: Virgo Mater Tutaminis! Protege Vim Certaminis, i niezdarnie rytym wizerunkiem Matki Bożej - niczego nie zmienia, i o niczym świadczyć nie może).

Szabla, jako podstawowy oręż wojskowy i cywilny Polaka-Sarmaty, i Węgra-Kuruca, przeżyła Rzeczpospolitą Obojga Narodów i węgierskie powstania przeciwko Habsburgom. Wraz z Polakami i Węgrami, Wielka Armia Napoleona I Bonaparte przejęła wzorce polskiej i węgierskiej jazdy narodowej - szwoleżerów, ułanów, huzarów… Zażywano jej w powstaniach, legionach i obu fazach Wojny Światowej. Wydawano nią komendy, oddawano honory i promowano żołnierzy na pierwszy stopień oficerski. Dziś pełni rolę symboliczną, przy boku oficera - dowódcy Kompanii Honorowej Wojska Polskiego.

Profesor Andrzej Nadolski, twórca polskiej szkoły bronioznawczej, mawiał, że - miejsce każdej broni jest w muzeum. Ja, Jego uczeń, w ukłonie dla Jego wiedzy i inspirowanych przezeń porywających dyskusji akademickich, dodam, że stepowym obyczajem na szable lano wodę, przysięgając dożywotnie pobratymstwo i wieczysty pokój.

Andrzej Schymalla
____________________________

*Szabla: w języku mongolskim - khutga, tureckim - kılıç, uzbeckim - qilich, perskim - شمشیر, arabskim - سيف المبارزة (sayf almubaraza), pendżabskim - ਤਲਵਾਰ ਦੇ (Talavāra dē), azerskim - qılınc, chińskim - 軍刀 (jūndāo), japońskm - サーベル (sāberu), ormiańskim - թքուր (t’k’ur), serbskim - сзабла, chorwackim - sablja, słoweńskim - saber, macedońskim - сабја, bułgarskim - сабя, rumuńskim - paloș, rosyjskim - сабля, białoruskim - шабля, ukraińskim - шабля, litewskim - kalavijas, czeskim - šavle, słowackim - šable, fińskim - sapeli, angielskim - sabre, francuskim - sabre, hiszpańskim - sable, portugalskm - sabre, niemieckim - Säbel, szwedzkim - sabel, niderlandzkim - sabel, włoskim - sciabola, łacińskim - sobre, greckim - σπάθη (spáthi).

Komentarze