PIROS, PIROS, PIROS...


Piros, piros, piros

Haromszor is piros

Piros bort az uvegbe

Piros, piros, piros

Haromszor is piros

Piros lanyt az olembe

Gombolyu kis kaja

Vllamat takarija

Megolelnem de o

Nem akania


Niejaki Donald Tusk (nie wiadomo, kto to taki) pojechał na wycieczkę na Węgry, gdzie zwołał wiec przeciwko premierowi Viktorowi Orbánowi i rządzącej, wyłonionej w demokratycznych wyborach partii FIDESZ, od której niegdyś zaczerpnął nazwę dla swojej formacji politruków. W ten sposób wziął udział w kampanii przedwyborczej i poparł węgierskich komunistów, jako że nie ma tam innej, znaczącej opozycji. Komuniści na Węgrzech to nie postacie z kreskówek, jak w Polsce... To w prostej linii spadkobiercy stalinowskich zbrodniarzy, sprawców tortur, egzekucji i bezimiennych grobów swoich ofiar. Poza tym, nasz dzielny podróżnik spotkał się z liderami szemranej partii Jobbik - nie tak dawno temu - neonazistowskiej, a teraz pro-rosyjsko-chłopskiej (jej hasło w wikidajłopedii w tych dniach zostało przeredagowane). A wszystko dlatego, że w nikomu do niczego niepotrzebnym Parlamencie Europejskim, partia Tuska (IPP), której w znacznym stopniu zawdzięczamy serial absurdów, festiwal bezmyślności i wojnę na Ukrainie, przegrywa z partią Orbána.


(ACMS)

Komentarze