OBŁAWA NA WILKI

 

Na świecie -

Sezon polowań na wilki trwa od 15 października do stycznia, a w niektórych krajach nawet do kwietnia i obejmuje  czas godowy (luty) i lęgowy (kwiecień). Ostatnimi czasy, rekordowe wyniki zanotowano na północy USA - w stanie Wisconsin. W ciągu dwóch dni zabito 216 wilków.

Wilk szary (Canis lupus) został tam wyjęty spod ochrony gatunkowej i wyjęty spod prawa. W tej sytuacji, organizacje, które powstały w celu ratowania rannych osobników, zamykają swoją działalność. Nie tylko w USA.

Nie zamierzam rzeczowo komentować przytoczonych faktów, a jedynie określić ich sprawców mianem zwyrodniałych morderców, czerpiących satysfakcję z zabijania, które nie ma nic wspólnego z dawnym myślistwem lub łowiectwem. - Czy mięso zabitego wilka zostanie zjedzone przez głodnych ludzi, którzy nie znają drogi do najbliższego marketu? - Nie! - Czy Panie założą naszyjniki z wilczych kłów i pazurów? - Nie! - Czy zziębnięty zabójca ubierze się w wyprawioną wilczurę? - Nie! - Czy zyska podziw w oczach współczesnych lub potomnych? - Nie! - A zatem, zabija z premedytacją, dla własnej przyjemności, dla... zabawy. - Czy jest odważny? - Nie! - Zabija z nowoczesnej, precyzyjnej broni z lunetą/noktowizorem/termowizorem, z dużej odległości. Sam jest bezpieczny, nic mu nie grozi. To kim jest? - Żołnierzem, który na wojnie wojuje z wrogiem, aby chronić przed nim innych ludzi? - Broni swojej rodziny, swojej ojczyzny? - A może działa w imię racji stanu? - Też, nie! - Policjantem, któremu społeczeństwo powierza swoje bezpieczeństwo? - Strażnikiem leśnym - łowczym, który z obowiązku musi odstrzelić zwierzę ranne, chore, cierpiące lub stanowiące zagrożenie? - Na pewno nie! - Jest kaleką, dotkniętym na umyśle.


W Polsce -

Nie ma sezonu polowań na wilki, ponieważ są one pod ścisłą ochroną. Pomimo to, dwa lata temu, we wrześniu 2019 roku, taki sam zwyrodnialec zabił najbardziej znanego w kraju wilka - 6. letniego basiora Kosego, który grasował na Roztoczu i był objęty programem badawczym, a ponadto opiekował się trzema 4. miesięcznymi szczeniętami, osieroconymi przez waderę Debrę w ten sam sposób. Został zastrzelony nad ranem, w otwartym terenie, na polnej drodze, z około 150. metrów. Miał obrożę telemetryczną GPS/GSM - szeroką, z dwoma zasobnikami na urządzenia elektroniczne - dobrze widoczną (przez lunetę/noktowizor/termowizor) latem i wczesną jesienią, kiedy to sierść wilka jest krótka. Regularnie chadzał na łów i przynosił pożywienie, co zarejestrowały leśne kamery video.

Szczenięta umarły z głodu.

Ustalono, że morderca strzelał z ambony, i nie polował lecz kłusował. Grozi mu kara do 5. lat więzienia. I co z tego?! - Roztoczański Park Narodowy, Lasy Państwowe i zespół badawczy poniosły niepowetowaną stratę.

W odróżnieniu od Bieszczad, na Roztoczu nie ma hodowli zagrożonej przez drapieżniki. Dlaczego jakaś ludzka kanalia zabiła wilka, którego porzuciła tam, gdzie padł? - Przecież nie w obronie własnej (strzał padł z ambony). Kto dał jej pozwolenie na broń? I które koło łowieckie zasila swoimi składkami? - Nie wiadomo. Omerta!


Andrzej Schymalla


Fot. - Wilk Kosy w Roztoczańskim Parku Narodowym.

Komentarze