W moim śnie - żółte ognie
I chrypnie głos mój:
- Zaczekaj, zaczekaj
- Rankiem zbierzesz myśli
…Zgodnie
Ale świtem znów nie tak
Nieśmieszne to, co ci się
Śni - hej-hop!
- Czy zapalisz na czczo
- Czy wypijesz z kacem
Za to płacę - rano!
Jeszcze raz…
Jeszcze raz…
Jeszcze raz…
To samo!…
A po knajpach - zielony
Adamaszek i białe serwetki
Raj dla błaznów - nędzarzy
Ja jestem jak w klatce ptak
No, i w cerkwi także wspak
Diakon kadzidło smaży…
W cerkwi półmrok i smród
Trzeba mi do Nieba
Wciąż nie tak…
Wciąż nie tak…
Wciąż nie tak…
Jak trzeba!...
Jeszcze raz…
Jeszcze raz…
Wciąż nie tak…
Jak trzeba!...
Tam, na górze, olcha stoi
A pod nią stoi tam wiśnia
A choćby i bluszczu splot
Będę rad i z tego!
Wciąż nie tak…
Wciąż nie tak…
Wciąż nie tak…
Wciąż jest coś innego!
Jeszcze raz…, no co ty
Jeszcze raz…, no co ty
Jeszcze raz…
Wciąż jest coś innego!
A ja znowu w pole
Płynę rzeką w dół!
Jasność - ciemność
Nie ma Boga!
A w szczerym polu
Chabry…
Daleka to droga!
W dole rzeki
- Gęsty las
Z Babami-Jagami
A na końcu drogi tej
Zbójcy z siekierami!
Jeszcze raz…
Jeszcze raz…
Jeszcze raz…
Zbójcy z siekierami!
Gdzieś tam konie idą
W takt, choć je szlak
Wciąż wiedzie kręty
- Ani w cerkwi
- Ani w knajpie
Nikt już nie jest święty!
(Tłumaczenie utworu В сон мне - желтые огни © Andrzej Schymalla)
Komentarze
Prześlij komentarz