POTOP


19 lipca 1655 roku wojska Królestwa Szwecji najechały terytorium Rzeczpospolitej Obojga Narodów, rozpoczynając hekatombę nazwaną później Potopem. Państwo polsko-litewskie, zagrożone wówczas ze wszystkich niemal stron, prowadziło wojnę obronną na kilku frontach - z Rosją, okupującą WKL (1654-1667) i Kozaczyzną na kresach południowo-wschodnich (1648-1658). Do Szwedów dołączyli: elektor brandenburski Fryderyk Wilhelm I, książę Siedmiogrodu Jerzy II Rákóczi, Bohdan Chmielnicki, renegat Bogusław Radziwiłł i część zdesperowanych polskich oddziałów oraz pośrednio - Francja. Król Szwecji Karol X Gustaw, poznawszy historię niezwykłej żywotności Kraju Skrzydlatych Jeźdźców, postanowił podzielić się częścią zdobyczy. 6 grudnia 1656 roku podpisano traktat w Radnot (Węgry), który miał doprowadzić do pierwszego rozbioru Rzplitej. Plan się nie powiódł, głównie z powodu konfliktu interesów, prowadzących do dynamicznych zmian w relacjach międzynarodowych i szybkiego odwrócenia sojuszy. Po stronie Rzplitej opowiedziały się - SIR i pozostające pod berłem Habsburgów Zjednoczone Prowincje Niderlandów (flota holenderska, wspomagana przez jednostki duńskie, skutecznie blokowała Szwedom dostęp do Gdańska), Chanat Krymski, a w końcowej fazie wojny także Turcja, Rosja i (odwrócone) Prusy wraz z renegatem Bogusławem Radziwiłłem.
Osią i prawdziwym punktem zwrotnym wojny była obrona Jasnej Góry - sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej, w dniach 18 listopada - 27 grudnia 1655 roku (kolejne próby zdobycia klasztoru Paulinów podjęto zimą i wiosną 1656). Przeor Augustyn Kordecki okazał się przewidującym dyplomatą i skutecznym negocjatorem; nie stronił także od wojennej propagandy politycznej (vide: Nowa Gigantomachia, 1658). Na wieść o napaści i zagrożeniu przez Szwedów (de facto - przez zaciężne oddziały niemieckie pod dowództwem gen. Burcharda Müllera von der Lühnen) świętego miejsca Orbis Christiana, 29 grudnia 1655 roku w Tyszowcach k/Sokala hetmani koronni zawiązali konfederację tyszowiecką, i - przechodząc do kontrofensywy - wezwali wszystkie stany do obrony Ojczyzny. Do kraju powrócił ze Śląska król Jan II Kazimierz Vasa, który 1 kwietnia 1656 roku złożył w katedrze lwowskiej śluby, uznając Matkę Bożą Częstochowską Królową i Patronką Polski. Sprzymierzone dotychczas z okupantem i wcielone do szwedzkiej armii polskie oddziały wracały pod rodzime sztandary.
Najbardziej krwawym epizodem Potopu był najazd Siedmiogrodzian (marzec-lipiec 1657), którzy paląc i rabując zajęli Małopolskę z Krakowem i dotarli aż na Podlasie. Zmuszeni do odwrotu przez Hetmana Polnego Koronnego Jerzego Lubomirskiego, który wyruszył do Siedmiogrodu z ekspedycją odwetową, i regimentarza Stefana Czarnieckiego - w wyniku klęski w bitwie pod Magierowem - stracili większość swoich wojsk i wszystkie wozy z łupami. Rákóczi, ścigany przez Tatarów, uszedł na Węgry z resztkami rozbitej armii.
Ostatecznie wojnę zakończył traktat pomiędzy Szwecją a Rzeczpospolitą, podpisany w opactwie Cystersów w Oliwie (zwany pokojem oliwskim) 3 maja 1660 roku, ratyfikowany rok później przez sejm Rzeczpospolitej.
Potop szwedzki (1655-1660) spowodował bezpowrotną utratę mocarstwowego statusu Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Wojna przyniosła jej nędzę: głód (spalone lasy, uprawy, plony, zapasy żywności i ziarna na siew, wybite bydło i trzody, zatrute studnie) i epidemie. Wyludniły się zniszczone i ograbione przez okupanta duże miasta - Kraków, Poznań, Warszawa; setki mniejszych, m.in. zamożny wcześniej Kazimierz Dolny, nigdy nie odzyskało dawnej świetności. Według współczesnych badań historycznych, państwo polsko-litewskie straciło ok. 40% populacji. Straty terytorialne - Inflanty i utrata władzy senioralnej nad Prusami Książęcymi, pozwoliły na brzemienne w bezpośrednich i dalekosiężnych skutkach powstanie na ziemiach polskich suwerennego państwa Hohenzollernów i umocnienie Brandenburgii na arenie międzynarodowej.
Nieoszacowane straty dotyczyły dóbr materialnych, kulturowych i duchowych. Wojna, zwana przez potomnych Potopem, która u zarania była konsekwencją mocarstwowej - europejskiej polityki Rzeczpospolitej, Rosji i Szwecji, stała się teatrem prymitywnej rzezi i grabieży. Szwedzi zrabowali w Polszcze wszystko, co się dało, zdrapując nawet z pałacowych ścian złotą farbę - foliowane złoto (Krzyżtopór). Liczne łupy wywiezione z Polski i Litwy możemy dziś podziwiać (nie zawsze, i nie wszystkie) w Sztokholmie - w Muzeum Armii (Armémuseum) oraz w zbiorach zamków Gripsholm, i Skokloster. Nigdy nie odbudowano tysięcy zrujnowanych dworów, pałaców, zamków (Krzyżtopór, Chęciny, Ogrodzieniec, Olsztyn...); spalonych drewnianych kościołów. Nie odzyskano dzieł sztuki i rzemiosła - wyposażenia wnętrz (mebli, kobierców, tkanin...), rzeźb sakralnych, pałacowych i ogrodowych, arcydzieł malarstwa sztalugowego, zbiorów bibliotecznych, sprzętów liturgicznych, relikwii…
XVII wiek jest w polskiej historiografii zwany Żelaznym. W istocie, na jego 100. lecie, w granicach Rzeczpospolitej względny spokój panował jedynie przez lat 13. Dzieła zniszczenia dopełniła zubożała w wyniku wojen i braku perspektyw drobniejsza szlachta - nec rem, nec larem, która - jako klientela możnych patronów, rychło wraz z nimi zniweczyła ustrojowe i polityczne osiągnięcia Jagiellonowego Domu. Nie jedynym, ale przecież niezwykle ważnym, odziedziczonym po wojnach, negatywnym zjawiskiem, był postępujący zanik tolerancji w życiu publicznym. Po Potopie, sejm konwokacyjny (1668) wprowadził karę banicji za apostazję od Kościoła rzymskiego i unickiego.

(Tekst i fot. obrazu Józefa Brandta © Andrzej Schymalla)

Komentarze