Fot. Audiencja, Watykan 1998 r. (archiwum DOM).
Wspomnienie
Nasza rodzina jeździ na nartach. Po latach ferii w spolonizowanych i coraz ludniejszych Dolomitach, schroniliśmy się w Alpach Julijskich. Włosi, Austriacy, Słoweńcy... Cisza, spokój, pada śnieg… Bierzemy pokój w hotelu, i zaraz się zaczyna: – Polacy? – Papa! Szybko doszliśmy dlaczego, odkrywszy na jednym ze stoków pamiątkowy kamień z inskrypcją:
Al Grande Papa,
Che amava sciare!
Con affetto,
I maestri di sci
Italiani.
(Wielkiemu Papieżowi, który kochał jeździć na nartach! Z miłością – włoscy instruktorzy narciarscy).
W tej sytuacji epitafium, napisane przez Andrzeja dla Papieża Jana Pawła II, wzbudziło sensację wśród lokalnych instruktorów narciarskich, i zostało przetłumaczone na język włoski. Przytaczam je w pełnym brzmieniu.
(ISS)
2 kwietnia 2005 roku zmarł Jan Paweł II Wielki, Święty Papież.
Odszedł w Góry...
Papież Jan Paweł II, 1920–2005 – Pierwszy Narciarz Kościoła i Rzeczpospolitej – zmarł 2 kwietnia A.D. 2005, w 28. roku Swojego Wielkiego Pontyfikatu. Godzina 21.37 zastała nas w tyrolskim Val Senales. Nikt z nas nie zmierzył się dotąd z takim przeżyciem. Każdy sam patrzył wstecz, wspominał migawki własnego żywota w minionych latach najnowszej historii Polski, Europy i świata. Jedni ruszyli do Rzymu, aby wziąć udział w historycznej ceremonii pogrzebowej. Inni – a było ich 300. – uczcili Pamięć Wielkiego Papieża uroczystym – milczącym zjazdem na nartach. Jeszcze inni długo zmagali się ze śmiercią Ojca Świętego, który na naszych oczach, a czasem z naszym udziałem, tworzył historię godną przełomu tysiącleci.
O tym, że Nasz Papież kochał góry i Górali, ośnieżone stoki i narty, o tym, że na pamięć znał kręte ścieżki polskich Tatr i Beskidów – wiedzą wszyscy Polacy. Nigdy nie zapomnimy chwili samotności, zadumy i nostalgicznego spojrzenia Papieża na tatrzańskie Morskie Oko podczas Pielgrzymki do Ojczyzny w 1997 roku. Nie zapomnimy Mszy Świętej, chóru góralskich dzieci i setki skrzypków pod Wielką Krokwią Zakopanego. Zachowamy w pamięci anegdotyczne słowa Jego Eminencji Księdza Karola Kardynała Wojtyły o tym, że "(...) nie uchodzi, aby kardynał źle jeździł na nartach" oraz o tym, że Polacy muszą kochać góry, skoro na nartach jeździ pięćdziesiąt procent polskich kardynałów: "(...) Jego Eminencja Ksiądz Stefan Kardynał Wyszyński – nie jeździ, a ja tak!".
Od dnia, w którym biały dym i słowa: Habemus Papam! - zwiastowały Miastu i Światu wybór Metropolity Krakowskiego Karola Kardynała Wojtyły na 264. następcę św. Piotra, media wielokrotnie prezentowały Ojca Świętego w górach i na nartach. Wierzę, że Nasz Papież – Santo subito – będzie czuwał nad tymi, którzy zimą ruszą przełamać własne słabości, wziąć się w garść, przypiąć narty. Będzie nas strzegł na górskich szlakach – tam, gdzie ośnieżone stoki, mroźne powietrze i wspaniałe panoramy wyzwalają pogodę ducha i siłę woli.
Historia magistra vitae est! Może właśnie dlatego, że było nam dane żyć w Jego czasach, myślimy o Naszym Papieżu jak o kimś, kto nadal jest z nami, choć przecież odszedł – daleko, wysoko. Wyżej niż sięgają smagane wiatrem, skaliste szczyty Tatr…
Andrzej Schymalla
4/2005
(Fragm. książki, Iwona Sabina Schymalla, Zawód spikerka, 2014)
Komentarze
Prześlij komentarz